niedziela, 20 września 2015

Rozdział 5

 *Reploudowane z poprzedniego bloga*
20.11
Malwina gawędziła cicho z Erykiem, czarnowłosym i wielkookim Azjatą. Siedzieli naprzeciwko siebie, jej stopy dotykały wewnętrznej strony jego ud, a jego nogi stykały się z jej udami od zewnątrz. Mówił coś cicho, a ona uśmiechała się uprzejmie opierając się o ścianę. Zaśmiała się, a on mruknął coś wyraźnie zadowolony. Malwina pomyślała, że całkiem miło się z nim rozmawia. Nagle przypomniała sobie o Edzie i spłonęła rumieńcem.
-Przepraszam- powiedziała, uśmiechnęła się przymusowo i odeszła szybkim krokiem. Eryk niemrawo pomachał jej ręką, nie wiedząc o co chodzi.
 Podeszłam do mojej szafki. Otworzyłam drzwiczki. Na ich wewnętrznej stronie nakleiłam na początku roku zdjęcie, ze mną i z Edem. Poczułam ból gdzieś w okolicy serca i piasek pod powiekami. Wzięłam swoją torbę i książki na następne zajęcia. Jeszcze raz zerknęłam na zdjęcie, świadoma konsekwencji. Nastąpiły od razu. Zamknęłam szafkę i osunęłam się na podłogę trzymając kurczowo torbę. Oddech przychodził mi z trudem.
 Czy to choroba?
Coś ze mną nie tak?
 Może sobie tylko wyobraziłam uczucie jakim mnie obdarował...

 Czułam wilgoć na policzkach.
Może jestem nienormalna.
Niczego nie byłam pewna. Wzięłam swoje rzeczy i wybiegłam z budynku uniwersytetu. Szalona jestem na pewno...
Szłam. Gdzie? Sama nie wiem. Skupiałam się tylko na krokach. Która droga jest dobra? która zła?


You've given me more that I can return Yet there’s so much that you deserve Nothing to say, nothing to do, I’ve nothing to give  I must leave without you You know we're heading separate ways*
To było nie do zniesienia. Ta piosenka zaczęła mnie męczyć od tamtego czasu.
 Za blisko by kochać.
Kiedy? Dlaczego nie widziałam, że nie daję mu wystarczająco miejsca? Idąc, na nic nie zwracałam uwagi. Tylko na kroki. Jeden, drugi, pięćdziesiąty, pięćsetny... Ludzie bezustannie trącali mnie, śpiesząc się gdzieś...
 Szybciej, szybciej. Może mnie nie zauważą.
To ważne. Nie zawracaj mi głowy!
 Przepraszam, śpieszę się!

 Czy tylko ja nie rozumiem tego świata? Naprawdę, tylko mnie on przygniata? Pędzący wiatr uderza mnie w twarz, muszę zamknąć oczy. Wszyscy pędzą do swojego ważnego życia, nie widząc jak ono jest puste.
 W wężu boa jest słoń, nie założysz go na głowę.
Chcę baranka
 Wiem, że masz czas
Nie bój się nim ze mną podzielić

"Niektórzy pojawiają się znienacka. Mieszają, mącą w naszych sercach. A potem znikają. Bez pożegnań. Żadne czary, tylko nasza naiwność pozwala byle komu się oswoić."                                                                                                                                               Antoine de Saint-Exupery

Rozdział 4

 *Reploudowane z poprzedniego bloga*
  Malwina, kochanie?- Pewnego słonecznego dnia, na krótko przed wakacjami czarnowłosa dziewczyna siedziała przy swoim oknie. -Może wyszłabyś gdzieś z koleżankami? Do parku, albo galerii handlowej?- Matka Malwiny nie miała zbyt dobrego mniemania o stanie psychicznym córki. Dziewczyna cały czas siedziała w odosobnieniu. Czytała książki i słuchała tego... rudego popaprańca. O nim też mama nie myślała zbyt przychylnie. Przyjechał na kilka godzin, zamącił dziewczynie w główce i uciekł.
-Mamo, nie mam ochoty.
-To samo mi odpowiedziałaś tydzień temu.- Malwina nie chciała mówić matce, że nie ma znajomych, z którymi mogłaby normalnie porozmawiać. Z jej punktu widzenia cała klasa była lekko szurnięta. Koledzy i koleżanki odwzajemniali te poglądy.
-Malwi, wiem że idziesz na studia, ale warto zachowywać kontakty ze szkoły!- "Żeby było co zachowywać" pomyślała Malwina.
-Nie mów do mnie per "Malwi". Wiesz, że tego nienawidzę.- Głównym powodem niechęci do tego zdrobnienia był ojciec. Gdy Malwina chodziła do szkoły podstawowej zostawił ją i jej matkę. Dziewczyna podejrzewała, że chodzi o zdradę. Jednak którego z rodziców - mogła tylko przypuszczać. Jej kontakt z tatą urwał się, gdy zaczęła uczęszczać do gimnazjum. Z krótkich rozmów telefonicznych dowiedziała się, że znalazł sobie żonę, mieszka w Kansas i spodziewają się dwójki dzieci. Zawsze na koniec rozmowy dodawał, że niedługo się zobaczą i na pewno weźmie ją do siebie na wakacje. Tak mówił przez sześć lat, a potem przestał odbierać telefony. Mamie Malwiny raz udało się dodzwonić, ale usłyszała tylko kobiecy głos, który oznajmił, że nie ma więcej dzwonić, bo zostanie zawiadomiona policja. Malwina znalazła potem matkę zalewającą się łzami. Dziewczyna wiedziała, że mama nadal kocha męża.
 Teraz, jedyne co zostało z ojca, to wspomnienia, przelane łzy i to przezwisko. "Malwi" Dziewczyna pamiętała jakby to było wczoraj, jak chodzi do 1 klasy podstawówki, a tata odbiera ją ze szkoły mówiąc: "I jak Malwi? Jak ci minął dzień?". Idą razem na ciastko i zawsze ukrywają to ze śmiechem przed mamą.
-Co? Znowu płaczesz! Naprawdę, dziewczyno zastanów się nad sobą. Ciągle jesteś smutna i zamyślona. Nie ma cię tutaj. Niedługo wyjeżdżasz na studia. Ja też chciałabym spędzić z tobą trochę czasu- Zaczęła szybko ocierać oczy i wyszła z pokoju. Malwina została przy oknie. Jej wzrok ślizgał się po drewnianej, dwuosobowej huśtawce, maleńkim ogródku, dębowej furtce. Wszystkie te miejsca gdzie był Ed. Zostawił tam część swojej duszy. Odcisnął swój ślad. Malwina widziała te wyblakłe cienie. Wciąż oglądała je na nowo, by ich obrazy nie poszły na stracenie.
 ×××
 Tego samego dnia, w Halifax* można było jedynie marzyć o słońcu. Ciężkie krople deszczu z niewyobrażalną siłą zacinały w okna małych domków. Rudy, młody mężczyzna szedł wąskim chodnikiem. W ręce trzymał obszerny parasol. Był szczęśliwy, bo nareszcie nikt nie podbiegał i nie błagał o autograf. Ed Sheeran lubił swoich fanów, ale był zadowolony z chwili spokoju. Dotarł na rynek. Zobaczył małą dziewczynkę. Skakała po kałużach. Powiewały za nią czarne włosy. Od razu przypomniała mu się Malwina. Pomyślał, że nie rozmawiali ze sobą od trzech tygodni. Po małych piegach spłynęła mu dyskretnie łza. Ruszył w kierunku poczty. Zakupił najładniejszą pocztówkę jaką znalazł. Usiadł i starannie wypisał całą wolną powierzchnię. Przy wysyłaniu kasjerka poprosiła go o podpisanie jakiegoś świstka. Wychodząc z budynku zorientował się, że nie było to wcale potrzebne. Kątem oka zobaczył jak kobieta zachwycona ogląda jego autograf. Westchnął i wyszedł z poczty.

Rozdział 3

 *Reploudowane z poprzedniego bloga*
 Była zimna, burzowa noc. Malwina siedziała przy oknie. Zapaliła kilka świeczek i patrzyła jak krople deszczu uderzają w szybę. Jej mama dawno poszła spać, ale dziewczyna nie była śpiąca. Rozległ się grzmot i wzdrygnęła się. Pomyślała, że gdyby tutaj był, to mogłaby się w niego wtulić i zapomnieć o tym, co się działo za oknem. Bała się burzy. Okryła się szczelniej kocem i z rozpaczą sięgnęła po kubek z melisą.
- To tylko burza.- Upiła łyk herbaty.- To tylko cholerna burza, nic się nie sta..- przerwał jej potężny grzmot. Zaczęła rozpaczliwie szlochać i trzęsącymi się rękami odstawiła pusty kubek.
Błysk. Próbowała liczyć oddechy i się uspokoić, ale to nie pomagało.
Cała się trzęsła. Postanowiła nie budzić mamy. Przez łzy obraz miała zamazany, ale jakoś dostała się do telefonu i słuchawek. Miała mały problem z wystukaniem kodu i odnalezieniem piosenki, ale w końcu się udało. Położyła się do łóżka i zakryła głowę kołdrą. Zagłębiła się w słuchaniu.
Jedyne co słyszała, to jego głos.
Jedyne co widziała, to pełzające płomienie ognia i Samotna Góra..
I w końcu zasnęła.
***
Chcąc obejrzeć film za darmo możesz wyjrzeć przez okno. Żeby przeczytać książkę idziesz do biblioteki. Gdy nie masz czegoś pod ręką, to po prostu to robisz. Ale gdy chcesz zobaczyć twarz bliskiej Ci osoby..
Ed siedział w czarnym samochodzie. Deszcz bębnił w dach. Za oknem kłębili się ludzie z parasolami.
- Ale pogoda, co? - Szofer na siłę próbował znaleźć temat do rozmowy.
- Mhm.. - Co innego można było odpowiedzieć? Ed wsadził do uszu słuchawki, a szofer nieco urażony umilkł.
Godziny mijały, a droga zdawała się nie mieć końca. Wysłał sms-a do Malwiny.
"Co tam?" 

"Brakuje mi Ciebie" 

Rozdział 2

 *Reploudowane z poprzedniego bloga*
 Malwina!- Dziewczyna obudziła się i spojrzała na budzik. Siódma. Z westchnieniem opadła na poduszkę.
- Co?! Mamo, jest siódma! - Ze złością zarzuciła na głowę prześcieradło.
- Masz gościa. Zejdź na dół, proszę cię!- Malwina gwałtownie się podniosła i zbiegła na dół. Wciąż miała przed oczami rudą czuprynę, która co noc jej się śniła. Wpadła do kuchni i od razu pożałowała swojej gwałtowności. Z niedowierzaniem i rozdziawionymi ustami stała w drzwiach i wpatrywała się w gościa. Przy stole siedział popijając sok Ed Sheeran.
- To ja się może przebiorę.- Dziewczyna poleciała do pokoju.
***
Co cię tak właściwie sprowadza?- Po krótkim przywitaniu Malwina z Ed'em wyszli do małego ogródka i usiedli na dwuosobowej huśtawce, powiększonej na grubej gałęzi drzewa.
- Hm.. chciałem po prostu...- tu zaczerwienił się.- Chciałem usłyszeć twój głos zanim..
- Zanim?
- Będę jechał w dalsze turnee.- Spuścił wzrok. Dziewczyna zamyśliła się. Znali się naprawdę krótko. A jemu tak zależało.. Zasmuciła ją perspektywa szybkiego pożegnania i brak możliwości do dalszego poznawania się. Ed znów na nią spojrzał.
- Właściwie to chciałem jeszcze się o coś zapytać. Dlaczego.. nie zadzwoniłaś?- Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. Całkowicie wyleciała jej z głowy notatka przy autografie. Poza tym trochę niedowierzała, że to jego numer telefonu, i że może w każdej chwili do niego zadzwonić.
- Przepraszam... Nie mogłam uwierzyć, że mogę tak po prostu zadzwonić do słynnego Ed'a Sheeran'a!... Który na dodatek siedzi teraz w moim ogródku.- Dodała po chwili.
- Nie myślmy o mnie. Postarajmy się zachowywać jakbym był zwykłym chłopakiem (którym właściwie jestem). Proszę... - Złapał ją za ręce. Patrzyli sobie w oczy.
- No dobrze. Postaram się.- Uśmiechnęła się. Poczuła jak Ed gładzi ją po policzku. Ich twarze były coraz bliżej...

Rozdział 1

 *Reploudowane z poprzedniego bloga*
 Był zimny, deszczowy dzień. Koncert jednak, nie został odwołany. Za dużo pieniędzy było nań przeznaczonych. Dosyć niska, czarnowłosa dziewczyna była tak podekscytowana, że pogoda nie miała dla niej znaczenia. Pierwszy raz była na takim wielkim koncercie i pierwszy raz miała zobaczyć na żywo, swojego ulubionego piosenkarza. Miała nadzieję, że gdy Ed Sheeran będzie schodził ze sceny i wychodził z hali, uda jej się z nim zamienić parę słów i zdobyć jego autograf. Ale była taka niska i nie miała tak dużo siły, by się przepychać.
- Kochanie! Ubierz się, zaraz wychodzimy. Chyba nie chcesz się spóźnić?- Malwina czekała na te słowa od wielu godzin. Złapała jedną ręką torbę, drugą siorbnęła ostatni łyk ciepłej herbaty. Ubrana w wielką wiatrówkę popędziła do samochodu.
***
Krzyki.
Piski.
Tłok i zapach wielu ludzi. Malwina czuła się, jakby jej ciało ulegało deformacji, jakby miała zostać zgnieciona. Lecz biegła dalej, przepychała się.. w pewnym sensie zależało od tego jej życie. Nagle natrafiła na coś zimnego i śliskiego rękami. Spojrzała na nie z niedowierzaniem, widząc że trzyma w nich metalową barierkę. Z determinacją zacisnęła na niej dłonie i tak skupiła się na tym, by nikt jej nie oderwał od barierki, że ocucił ją dopiero jeszcze większy hałas (co wydawałoby się wręcz niemożliwe). I zobaczyła go.
***
Wyglądał jeszcze przystojniej niż na zdjęciach. Jego rude, mokre włosy przykleiły się do jego piegowatej twarzy. Dziewczyna odruchowo wyciągnęła jedną rękę i zaczęła krzyczeć, przyłączając się do chóru innych fanów. Widziała jak podchodzi po kolei do każdego, ściska mu dłoń, podpisuje się na kartce, torbie, wszystkim co fan mu podał. I w końcu.. podszedł do niej. Malwina czuła swoje serce w gardle i strasznie się spinała. Podała mu notes i marker. Już miał odejść, gdy złapała go za rękę. Spojrzał jej w oczy, a ona spłonęła rumieńcem.
- Can I hug you?- Powiedziała to tak cicho, iż bała się, że Ed nie usłyszy tego w tym hałasie. Lecz on uśmiechnął się.
- Sure!- Czuła się tak, jakby jej serce miało wyskoczyć z piersi. Powoli wyciągnęła ręce i.. objęła go. Wtuliła się w niego i przekazała mu całe swoje uczucie. Do tej pory zamknięte w klatce serca, eksplodowało. Pogłaskał ją delikatnie po plecach i powoli zaczął odchodzić. Po policzkach Malwiny zaczęły spływać łzy.
- No! Please! Don't go..- zaczęła szlochać. W strugach deszczu, jej łzy mieszały się z zimnymi kroplami. Poczuła, że ktoś wciska jej notes do ręki i że opuszcza ręce.
***
Siedząc w swoim pokoju, Malwina rozpakowywała swoją torbę. Wyciągnęła notes i spojrzała na autograf.
Ed Sheeran


Uśmiechnęła się smutno, ale w tej samej chwili spostrzegła małą notatkę poniżej. Numer telefonu i dopisek "Call me".